The Analogs – „Bestia”

dnia

„Nie chcemy cały czas w kółko nagrywać pierwszej płyty” – mówił gitarzysta The Analogs Paweł „Piguła” Czekała przy okazji jednej z rozmów o najnowszym, 21 już długograju szczecińskiej legendy punka.

No i „kolejnej” pierwszej płyty z pewnością nie nagrali, ale chyba ważniejsza jest próba odpowiedzi na pytanie czy ochrzczona groźnym mianem „Bestii” potrafi chociaż kąsać? Bo przecież tego chcemy od punkowców, żeby nas pokąsali, spuścili solidny gitarowo-tekstowy łomot, przylutowali bo łbie refrenem niczym bokserski sierpowy, wzniecili iskierkę buntu. I jasna sprawa, że po blisko 30 latach istnienia pijący browary po ulicach portowego Szczecina młodzieniaszkowie zdążyli się zestarzeć, że sztubacka rebelia też ma swoją przydatność do spożycia. Oczywiście, można być wkurwionym na maksa Dezerterem i napisać „Kłamstwo to nowa prawda” (2021), a można też przysiąść i nagrać kilka piosenek, których fajnie się słucha – jak to „Bestie” ocenia Czekała.

To dobrze, że The Analogs nie dorabiają ideologii do prostych rzeczy, że przy promocji płyty nie pompowali balonika twierdząc, że oto Kamil Rosiak pisząc muzykę na „Bestie” odkrył punk rock na nowo, a Czekała z błyskotliwością noblisty zaserwował w tekstach bezeceństwa, od których się uszy czerwienią i aż w człowieku kipi ze złości. Nie, „Bestia” po prostu pędzi przed siebie napędzana perkusyjną nawałką, punkowymi riffami podkolorowanymi melodyjnymi partiami drugiej gitary i solidnie podchrypłym wokalem Rosiaka wypluwającym częstokroć zaangażowane teksty o najogólniej pojętym zakłamaniu współczesności, korporacyjnej pogoni za złudnym sukcesem, czasem zahaczające o politykę i religię. Ot, typowo punkowa tematyka doby dobrobytu, gdzie nie ma się specjalnie o co buntować.

No ale Piguła rację na pewno ma w tym, że nowych Analogsów słucha się dobrze. Nawet bardzo dobrze. Że to piosenkowa, łatwo wchodząca płyta jednocześnie zachowująca ducha starej szkoły i niespecjalnie majstrującej w sprawdzonych patentach szczecińskiej formacji. „Bestia” pięknie wciąga w płytę, „Uciekaj stąd” (z gościnnym udziałem Eliz z Unbeaten oraz Konrada Wojdy z Farben Lehre) mocno siada w głowie melodią i świetnymi liniami basu na fragmentach instrumentalnych, gitara na drugim planie w „Godło, flaga, krzyż” tak melancholijnie pachnie Pistolsami, że aż się w oczku łza kręci a „Ruda Kejla” ze swoim szantowym anturażem i jajcarskim tekstem śmiało posłuży za koncertowy naganiacz (również w wersji akustycznej z udziałem Andrzeja Zamenhofa z Hańby dodanej na końcu „Bestii” niejako w ramach bonusu, a na pewno z myślą o „projekcie Pudło”). Tempo jest żwawe, a wyskakujące tu i ówdzie gitarowe solóweczki odpowiednio wkręcają.

Tak, „Bestia” bez wątpienia potrafi delikatnie pokąsać, może nie tak jak za analogsowych lat młodzieńczych, ale to też nie tak, że na pokładzie zostali już tylko bezzębni staruszkowie. Warto posłuchać – fani na pewno się nie zawiodą.

Dodaj komentarz