Prawda – „W połowie drogi donikąd”

Prawda to długa historia, która na 30-lecie postanowiła zaserwować nowy, siódmy studyjny album z premierowym materiałem plus jeden cover.

Specjalnie kładę nacisk na słowo „premierowy”, bo dla wielu zespołów taka okrągła rocznica to świetny pretekst by nie zrobić nic, czyli puścić jakiś best of albo co gorsza, nagrać od nowa swoje własne kawałki, najlepiej w wersji bez prądu. Prawda na łatwiznę nie poszła. Zresztą z tą rocznicą to głębszy temat, bo Prawda wyrosła na gruncie… Zwłok. Wrocławskie Zwłoki istniały na przełomie 1980-83 roku i po ich muzycznych dokonaniach pozostały tylko zapisy z koncertów na „Muzycznym Starcie” i kilka porozrzucanych tu i ówdzie utworów. Oficjalna płyta nigdy nie powstała, ale nie przeszkodziło to Zwłokom w uzyskaniu statusu prekursorów i legendy dolnośląskiego punk rocka.

Zwłoki próbowały powstać z martwych, ale życie to nie kilkusezonowe „Walking Dead” i ostatecznie reaktywację w 2012 roku szybko zakończyła śmierć Cezarego „Skutera” Kamienkowa. Dwie dekady wcześniej, bo w roku 1994, Kamienkow wraz z Sławomirem „Melonem” Świdurskim założyli zespół Prawda, który w założeniu miał być dziedzicem legendy Zwłok. No i tak to się już od lat Prawda kręci, od czasu do czasu serwując nowy materiał – raz to z lepszym skutkiem, jak przy mocno polityczny „Chaos in Poland” (2017), a czasem trochę słabiej, jak na zdecydowanie pogubionym i po prostu miałkim tekstowo „Tu jest prawda” (2020).

Na całe szczęście zespół odrobił pracę domową i na „W połowie drogi donikąd” nie miota się już jak rozjuszony piesek chihuahua na oślep serwując złośliwe poszczekiwania w przedziwnych kierunkach jak na poprzedniczce sprzed pięciu lat. Kolejna dobra wiadomość to dołączenie do składu Pawła „Pajdo” Pajka związanego ze Stanem Oskarżenia i Zwłokami. Wraz ze zmianami w składzie Prawda mocno przewartościowała też swoje muzyczne inspiracje i można odnieść wrażenie, że zdecydowanie więcej tu melodii oraz brytyjskiego undergroundu ale nie tego wykrzyczanego, a raczej pomysłowo zagranego. Jeśli punk rock, to bardziej The Clash niż Sex Pistols. Jest tu dużo dobrych instrumentali, fajnych przejść i gry rytmiką utworów. Krótko mówiąc dużo klasowego rocka podkręconego punkowymi korzeniami.

Tekstowo nie ma wprawdzie takiego blietzkriegu jak na „Chaos in Poland” – raczej sztandarowe tematy z pracą w korporacji na czele, jakimiśtam wątkami politycznymi, ale bez większej kontrowersji. Wielki plus za żartobliwe „Altenatywne Miasto”, które poza tym jest po prostu dobrą piosenką i autoironiczny „Skifa i Syf”. Na pewno są to dużo fajniejsze prztyczki w nos niż wyzywanie zdrowo odżywiających się od idiotów jak to było na „Tu jest prawda”.

Prawda na 30-lecie zaserwowała kawał solidnego, gitarowego materiału. Chyba zresztą najlepiej brzmiącego w całej historii zespołu. Tych co lubią brytyjskie podziemie końca lat 70tych na pewno „W połowie drogi donikąd” przypadnie do gustu.

Dodaj komentarz